poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Książki idealne na majówkę WEDŁUG MOICH GOŚCI!

Cześć skarby!
Ja tu wpadam tylko na chwilkę, bo zaraz oddam głos pięciu osobom, które przyszły Wam powiedzieć kilka słów na temat ich faworytów majówkowych. Posłuchajcie ich, bo wszystko dobrze wiedzą o czym mówią! A na koniec wejdźcie koniecznie na ich blogi lub konta na Instagramie, TAK TO JEST ROZKAZ!!!!



1. Przedstawiam Wam Emilię!

Na początku nie miałam zielonego pojęcia jaka książka według mnie jest najlepsza (i najlżejsza) do przeczytania w majówkę. Miotałam się po swoim pokoju, rozglądając się jak szalona po wszystkich regałach z książkami i wtedy... spojrzałam na moich ukochanych Zwiadowców od Johna Flanagana. Może słyszeliście o tej serii, która aktualnie liczy już 16 tomów, jednak wierzcie mi - ta liczba dla prawdziwych fanów jest istnym zbawieniem. 😁😊
Pokrótce o czym opowiada pierwszy tom: Nasz główny bohater Will jest sierotą i razem jeszcze z kilkoma dziećmi jest pod opieką króla zamku Redmont. Każdy kto skończy 16 lat ma prawo wybrać kim zostanie w przyszłości. Jednak mistrzowie z danych "dziedzin" również muszą ujrzeć w kandydacie umiejętności niezbędne do danej specjalizacji. Nasz Will - chudy i niski, bez potężnej postury rycerza, bez zdolności gastronomicznych czy też matematycznych obawia się, że zostanie odesłany do pracy na roli u jakiejś wiejskiej rodziny - a to byłoby bardzo upokarzające. W Dniu Wyboru kiedy chłopak już nie widzi dla siebie żadnej nadziei, głos zabiera Halt - owiany złą sławą Zwiadowca - i przyjmuje Willa na swojego czeladnika...

Tam tam taaaaaam. Kocham Wam budować napięcie 😁... i podnosić ciśnienie 😅

"Zwiadowcy Ruiny Gorlanu" jest zaledwie kroplą w morzu przygód, które spotykają Willa i jego przyjaciół. Kiedy przeczytacie tą książkę - będziecie chcieli więcej, nie będzie można Was odciągnąć od świata pełnego akcji, niezwykłych bohaterów i ich cudownego poczucia humoru... No chyba, że nie przepadacie za takimi średniowiecznymi klimatami, ale według mnie warto się zapoznać chociaż z tą częścią i nie być zmuszanym do kontynuacji tej OGROMNEJ serii, a jednak spróbować przy tym czegoś nowego😁😊

Koniecznie dajcie mi znać czy czytaliście/chcecie przeczytać oraz jakie są wasze wrażenia z lektury 🥰
Jestem dla Was dostępna na instagramie - @emilia_booklover
Mój e-mail - emiliabooklover@op.pl
A jeśli chcielibyście przeczytać więcej moich recenzji to zapraszam na mojego bloga -

Cudownych wrażeń z czytania życzę! ❤❤❤

2. Zachęceni? No ja myślę, bo tutaj już czas na kolejny tytuł wart uwagi! Poznajcie Darię!

Ona gdy tylko go ujrzała zakochała się w nim. On uciekł. Poznali się gdy mieli po 7 lat. On
od początku jej nie lubił. Ona za nim szalała

Julianna mieszka z rodzicami. Od mamy dowiaduje się, że do domu na przeciwko wprowadza się rodzina z chłopcem. Dziewczyna nie może doczekać się spotkania z nowym sąsiadem. Gdy przyjeżdżają rozpakować rzeczy, biegnie by od razu poznać rodzinę. Trafiają do jednej klasy w podstawówce. Sprawy przybierają inny obrót gdy zaczyna się gimnazjum. On zaczyna dostrzegać w niej to czego nie widział na samym początku. Ona dochodzi do wniosku, że on nie jest tym, za kogo go brała. Szczerze nie przeczytałam nawet opisu tylko zaczęłam czytać. Była mi potrzebna taka książka. Fabuła jest bardzo prosta. Przez całą książkę się płynie. Wykonanie tej książki i pomysł jest niezwykle zabawny. Autorka bardzo dobrze wykreowała postacie.
Dowiadujemy się różnych rzeczy o rodzinie bohaterów. Książka jest pełna emocji. Przy niej można się śmiać i wzruszyć. Nie jest to wybitna literatura. Lecz taka na jeden miły wieczór. Bardzo podoba mi się postać Julii, jest to dziewczynka której wszędzie jest pełno, która dużo się uśmiecha i cieszy się z życia. Postacie zmieniają się. Widać to na przestrzeni lat. Bardzo polecam, mila lektura i na pewno będę po nią jeszcze sięgać. 7/10

Znajdziecie Darię na blogu:KLIK
Oraz na Instagramie: @miasto_teczowych_ksiazek

3. Mam nadzieję, że macie jeszcze miejsce na Waszych listach, bo to jeszcze nie koniec! Pora na Karolinę!

Książka na majówkę musi przede wszystkim pomóc czytelnikowi oderwać się od rzeczywistości. Poza tym powinna zrelaksować osobę czytającą, dobrze by było, gdyby do tego jeszcze wzbudziła w nim emocje, oczywiście te pozytywne. Możecie teraz pomyśleć, że ze świecą szukać takiej idealnej powieści, a i tak to się nie uda. Jesteście w błędzie. Z pomocą przychodzi nam niemiecka autorka Carina Bartsch. Uwielbiam dylogię „Lato koloru wiśni” i mam nadzieję, że Wy też ją pokochacie.
Akcja tych dwóch książek toczy się w Berlinie. Poznajemy Emely, która jest zapaloną czytelniczką (tak jak każda z nas). To nieco niezdarna studentka, ale uwierzcie mi, że jej potknięcia (i te dosłowne, i te metaforyczne) wielokrotnie Was rozbawią. Emely nie znosi brata swojej przyjaciółki. Elyas sprawia, że życie naszej bohaterki jest pełne niespodzianek. Ta dwójka się dosłownie nie znosi. Ich pełne sarkazmu i zabawnych docinek rozmowy bawią przez całą książką (a także i drugi tom). Będziecie się śmiać do łez, gwarantuje Wam. Autorka zadbała także o to, aby w „Lecie koloru wiśni” kipiało od emocji, co sprawiło, że za każdym razem czytam tę serię z wypiekami na twarzy. Tak – za każdym razem, bo do przygód Emely i Elyasa wracałam już wielokrotnie i z pewnością zrobię to jeszcze raz.
Na koniec dwie uwagi:
1. Od razu przygotujcie sobie dwa tomy. Pierwsza część kończy się w takim momencie, że nie będziecie w stanie poczekać ani chwili na zakup kontynuacji. A w majówkę zakupy będą utrudnione.
2. Chowajcie te książki przed Waszymi mamami. Z doświadczenia wiem, że „Lato koloru wiśni” podoba się bez względu na wiek. Moja mama też może to potwierdzić. ;)


Znajdziecie Karolinę na blogu: KLIK
Oraz na Instagramie: @ksiazkidobrejakczekolada

4. Kolejna niesamowita książka przed nami a wraz z nią Patrycja!

"Chłopak na zastępstwo" - Kasie West
Przeczytałam już parę książek tej autorki, jednak ta zajęła w mojej głowie najwięcej miejsca. Z początku myślałam, że główna bohaterka będzie bardzo irytująca, jednak zostałam pozytywnie zaskoczona. Gia była bardzo energiczną postacią, cały czas się zmieniała i można zauważyć jak szybko uczy się na swoich błędach. Główny bohater (jego imię to trochę spoiler, więc je pominę) często wydawał mi się szalony, ale w tym wszystkich bardzo uroczy. Całą książkę czytałam jakieś dwa dni - nie ma tu ogromnego pouczenia na koniec, czy jakiejś puenty. Jest to pozycja przy której zapomina się o swoim życiu i z uśmiechem na ustach poznaje się przygody bohaterów. Wybrałam właśnie "Chłopak na zastępstwo", ponieważ w czasie majówki powinniśmy odpocząć od naszych obowiązków i myślę, że ta pozycja bardzo was zrelaksuje!
Enjoy

Znajdziecie Patrycję na Instagramie: @cerasuspage

5. I ostatnia, bonusowa rekomendacja *werble* Poznajcie MOJĄ MAMĘ!

Książka na majówkę ????
Pomimo, że czytałam ją już jakiś czas temu, to zawarta w niej historia wywarła na mnie niesamowite i niezatarte wrażenie.
Losy Zośki nie tylko zmieniły, moje nastawienie do życia, ale nade wszystko zmieniły bieg wydarzeń, nie tylko jednostek ale i całych Państw oraz narodów. Zofia Fryderyka Augusta, urodzona w Szczecinie, częściej znana jako Katarzyna II caryca. Od maleńkości decydowali o jej życiu – znak ówczesnych czasów. Mogła się stać kolejną bezwolną, niemalże bezmyślną, „ozdobą” dworu.....
Na kartach książki autorstwa Ewy Stachniak „Katarzyna Wielka – gra o władzę” dowiadujemy się jak wielka niepewność przeplatana z chęcią przetrwania towarzyszyły jej przez całe życie. 
Książka nie tyle opowiada o historycznych wydarzeniach, ale nade wszystko o emocjach, uczuciach. W moim odczuciu ta wrodzona determinacja pozwoliła stać się niemal bezwzględną władczynią. Jako naród polski ponieśliśmy konsekwencje jej poczynań, każdy zapewne wie, ale co jeśli byłaby Ona władczynią naszego kraju?

Moją mamę znajdziecie na życiowo-radosno-chorym blogu: KLIK

I co? Nie możecie się doczekać? Mam nadzieję, że podoba Wam się pomysł z goszczeniem u mnie blogerów. Mogę zagwarantować jedno, to jeszcze nie koniec! Wyczekujcie kolejnych rekomendacji!
A teraz życzę Wam miłej majówki i mam nadzieję, że wypoczniecie od codziennego zgiełku

sobota, 27 kwietnia 2019

Po co nam wojna, skoro wystarczy zabrać prąd? „Blackout” Marc Elsberg



Cześć skarby! 
Jak nastroje? Ten kto obserwuje mnie na Instagramie, wie, jak namęczyłam się przy szukaniu Blackouta po bibliotekach, ale znalazłam! Mam! Przeczytałam tę cegłę, więc chyba czas na parę słów! Tak tylko orientacyjne wspomnę, że kolejny post pojawi się tutaj za dwa dni i jest to mała niespodzianka, bo będzie to dość nietypowe... Bynajmniej coś, czego tu jeszcze nie było! A tymczasem, zapraszam!


Wyobraźcie sobie, że jedziecie spokojnie sobie samochodem do szkoły czy pracy. Widzicie żółte światło. Tak, czas się zatrzymać... tylko, że zamiast czerwonego światła, gaśnie cała sygnalizacja drogowa, tworzą się korki, kolizje i jeden wielki chaos. Dobra, bywa, jakaś awaria. Docieracie na miejsce, wchodzicie do budynku. Ciemność, nie ma światła. Cóż, czasem tak się zdarza. Idziecie umyć ręce, brak wody w kranie. Coś jest nie tak, prawda? Na całym terenie Waszego miasta zabrakło prądu, nie macie zasięgu w komórkach , żadnej komunikacji. To teraz wyobraźcie sobie, że coś takiego następuje na terenie całej Europy. Bez wyjątku. Robi się przerażająco? No właśnie, o tym jest ta książka!

Dla tego społeczeństwa nie liczą się ludzie tylko zwiększanie zysków. Dla nich wspólnota to jedynie czynnik kosztowy. Środowisko to źródło zasobów. Wydajność jest jego modlitwą, porządek relikwiarzem, a ego bogiem. 


Wrażenia? Cóż, ja zwykle nie czytam thrillerów, po prostu nie mój gust, więc fakt, że przebrnęłam przez 800 stron tej książki, musi o czymś świadczyć! Powiem Wam szczerze, że o tej pozycji usłyszałam od mojej anglistki podczas jednej z dyskusji przygotowujących do matury ustnej. Zachęciła mnie i to bardzo. Wiecie, tu nawet nie chodzi o sam fakt poprowadzenia przez autora fabuły, co raczej o uświadomienie sobie. że całe nasze życie, zdrowie, mieszkanie i relacje są w obecnych czasach tak naprawdę zależne od dostępu do prądu. Tu już nie można powiedzieć, że sto lat temu jakoś się żyło. Nie. gdy praktycznie całe nasze życie jest zależne od elektryczności. Spójrzcie, bez prądu tak naprawdę Wasze konta bankowe są nieważne. Nie działa większość sklepów, nie możecie się nawet umyć. A co najstraszniejsze, nie działa chłodzenie reaktorów jądrowych, które bez tego mogą spowodować naprawdę fatalne skutki i katastrofę bliską Czarnobylowi!

Ah, wybaczcie moje rozgadanie, ale jestem przez to tak nakręcona, że jest to ostatnio główny temat dyskusji jakie zaczynam! Ale cóż, czasem trzeba. Ale co z bohaterami? Piero Manzano, główny bohater, Włoch. Jest go tu bardzo dużo, co mnie niezmiernie cieszy! Jestem pod wrażeniem, jak autor wykreował jego postać, do samego końca kibicowałam mu w jego poczynaniach. Niezły był z niego kobieciarz. Bardzo polubiłam również Lauren, która odegrała, szczerze, jedną z najważniejszych ról... i przekonała mnie jeszcze bardziej do zawodu dziennikarza! Co tu dużo mówić, kwestia bohaterów dopięta na ostatni guzik, ideolo!

W przyszłości będę oglądał wyłącznie ckliwe romanse. O ile w ogóle jest jakaś przyszłość.

Akcja książki dzieje się w różnych europejskich miastach, chociażby w Paryżu, Hadze czy Berlinie. Oczywiście tych miejsc jest o wiele więcej. Czytając tę powieść, miałam wrażenie, że odbywam pewnego rodzaju podróż po Europie, by razem z bohaterami uratować kontynent od zagłady. Emocje i podwyższony puls gwarantowane! Sama konstrukcja i język jest bardzo przyjemna dla oka. Przyznam szczerze, że pewne fizyczne i informatyczne zagadnienia czasem sprawiały mi kłopot i musiałam czytać stronę kilka razy, ale taki już atut tej książki. Autor posłużył się wiedzą, której żadne podręczniki i szkoły nam nie dostarczą!

Zamrugałą powiekami.
- Koszmar - jęknęła.
- Przyśnił Ci się?
- Nie, kiedy się obudziłem, znalazłam się w nim znowu.

Zakończenie? Zawierało wszystko, co potrzebne. Zaskoczenie, wzruszenie, radość i niedopowiedzenie. Naprawdę, wbiło mnie w fotel (właściwie to w poduszkę). Jestem pod niesamowitym wrażeniem tego, co wyszło spod pióra Elsberga. Polecam tę książkę wszystkim, bez wyjątku! Chociażby ze względu na to. by uświadomić sobie, jak ważne jest nasze życie i niestety dostęp do prądu, że w niektórych sytuacjach nie ma odwrotu i z takim biegiem technologii, wpakowaliśmy się w masę problemów. które hakerzy mogą pogłębić dwoma kliknięciami myszką. Dbajmy o nasz świat!

Zapraszam do dyskusji!


piątek, 19 kwietnia 2019

Zaraz, zaraz... też to czujecie? "Pachnidło" Patrick Süskind


Cześć i czołem! Pamiętacie mnie jeszcze? Nie będę tłumaczyć mojej nieobecności, bo w życiu zawsze mam takie momenty, że czasu brak, chęci i sił na tego bloga. Pewna osoba zmotywowała mnie do wzięcia się za siebie, więc oto jestem! Kolejna recenzja, kolejny powrót. Zapraszam!


Przenieśmy się tak do osiemnastego wieku. Epoka romantyzmu pełną parą. Paryż, śmierdzące ulice, wszelkiego rodzaju okropne zapachy ogarniają miasto. Na rynku przychodzi na świat Grenouille, który cudem uszedł z życiem. Niemowlę jak każde inne. A no właśnie, czy wy też lubicie zapach główek małych dzieci? Niestety to dziecko jest inne, bezwonne. Grenouille, który nauczył się poznawać świat głównie za pomocą zmysłu węchu, co za tym idzie, nie jest uznawany za kogoś, powiedzmy, wysokich lotów. No i cóż, co tu dużo mówić, nasz bohater dorasta, a my zauważamy jego niecodzienne pragnienie odzworowania zapachów kobiet...

Ludzie bowiem mogą zamykać oczy na wielkość, na grozę, na piękno, i mogą zamykać uszy na melodie albo bałamutne słowa. Ale nie mogą uciec przed zapachem 

To moja pierwsza książka, która nie była lekturą od dawna. Czy jestem zadowolona? W większości tak! Spodziewałam się po takim klasyku wielkiego WOW od samego początku (chociaż w tej kwestii jestem wynagająca co do książek), ale akcja ciągnęła się i ciągnęła, aż w połowie powieści nastąpił przełom i nie mogłam się od niej oderwać! Fakt również jest taki, że mimo może trudnej tematyki, język jest prosty i zrozumiały dla każdego.

Polubiłam głównego bohatera, muszę przyznać, zaintrygował mnie. Zwłaszcza, że od zawsze ja sama kojarzę ludzi i miejsca z konkretnymi zapachami. Reszta bohaterów? Nie porwali mnie, chociaż patrząc na całą historię, taki pewnie był zamysł, by pokazać wyjątkowość Grenouilla.

Miał w swych rękach moc większą niż moc pieniądza, moc strachu czy moc śmierci: niezwyciężoną moc wzbudzania ludzkiej miłości. Ta moc zawodziła tylko w jednym punkcie: nie pozwalała mu poczuć samego siebie.

Zakończenie. Szczerze, zbiło mnie z nóg. Na pierwszy rzut oka to wszystko wydawało mi się po prostu chore, pokręcone, dziwne. Jednak jak to zwykle bywa, musiałam dłużej zastanowić się nad sensem. I znalazłam, ale o niczym wam nie będę mówić! ardzo dokładnie i dobrze poprowadzona fabuła, wielki plus! Myślę, że mimo wszystko jest to książka, którą należy przeczytać. Robi wrażenie! Przede mną ekranizacja, która mam nadzieję, zrobi na mnie równie dobre wrażenie!

A co z wami? Czytaliście? Polecacie?