sobota, 27 kwietnia 2019

Po co nam wojna, skoro wystarczy zabrać prąd? „Blackout” Marc Elsberg



Cześć skarby! 
Jak nastroje? Ten kto obserwuje mnie na Instagramie, wie, jak namęczyłam się przy szukaniu Blackouta po bibliotekach, ale znalazłam! Mam! Przeczytałam tę cegłę, więc chyba czas na parę słów! Tak tylko orientacyjne wspomnę, że kolejny post pojawi się tutaj za dwa dni i jest to mała niespodzianka, bo będzie to dość nietypowe... Bynajmniej coś, czego tu jeszcze nie było! A tymczasem, zapraszam!


Wyobraźcie sobie, że jedziecie spokojnie sobie samochodem do szkoły czy pracy. Widzicie żółte światło. Tak, czas się zatrzymać... tylko, że zamiast czerwonego światła, gaśnie cała sygnalizacja drogowa, tworzą się korki, kolizje i jeden wielki chaos. Dobra, bywa, jakaś awaria. Docieracie na miejsce, wchodzicie do budynku. Ciemność, nie ma światła. Cóż, czasem tak się zdarza. Idziecie umyć ręce, brak wody w kranie. Coś jest nie tak, prawda? Na całym terenie Waszego miasta zabrakło prądu, nie macie zasięgu w komórkach , żadnej komunikacji. To teraz wyobraźcie sobie, że coś takiego następuje na terenie całej Europy. Bez wyjątku. Robi się przerażająco? No właśnie, o tym jest ta książka!

Dla tego społeczeństwa nie liczą się ludzie tylko zwiększanie zysków. Dla nich wspólnota to jedynie czynnik kosztowy. Środowisko to źródło zasobów. Wydajność jest jego modlitwą, porządek relikwiarzem, a ego bogiem. 


Wrażenia? Cóż, ja zwykle nie czytam thrillerów, po prostu nie mój gust, więc fakt, że przebrnęłam przez 800 stron tej książki, musi o czymś świadczyć! Powiem Wam szczerze, że o tej pozycji usłyszałam od mojej anglistki podczas jednej z dyskusji przygotowujących do matury ustnej. Zachęciła mnie i to bardzo. Wiecie, tu nawet nie chodzi o sam fakt poprowadzenia przez autora fabuły, co raczej o uświadomienie sobie. że całe nasze życie, zdrowie, mieszkanie i relacje są w obecnych czasach tak naprawdę zależne od dostępu do prądu. Tu już nie można powiedzieć, że sto lat temu jakoś się żyło. Nie. gdy praktycznie całe nasze życie jest zależne od elektryczności. Spójrzcie, bez prądu tak naprawdę Wasze konta bankowe są nieważne. Nie działa większość sklepów, nie możecie się nawet umyć. A co najstraszniejsze, nie działa chłodzenie reaktorów jądrowych, które bez tego mogą spowodować naprawdę fatalne skutki i katastrofę bliską Czarnobylowi!

Ah, wybaczcie moje rozgadanie, ale jestem przez to tak nakręcona, że jest to ostatnio główny temat dyskusji jakie zaczynam! Ale cóż, czasem trzeba. Ale co z bohaterami? Piero Manzano, główny bohater, Włoch. Jest go tu bardzo dużo, co mnie niezmiernie cieszy! Jestem pod wrażeniem, jak autor wykreował jego postać, do samego końca kibicowałam mu w jego poczynaniach. Niezły był z niego kobieciarz. Bardzo polubiłam również Lauren, która odegrała, szczerze, jedną z najważniejszych ról... i przekonała mnie jeszcze bardziej do zawodu dziennikarza! Co tu dużo mówić, kwestia bohaterów dopięta na ostatni guzik, ideolo!

W przyszłości będę oglądał wyłącznie ckliwe romanse. O ile w ogóle jest jakaś przyszłość.

Akcja książki dzieje się w różnych europejskich miastach, chociażby w Paryżu, Hadze czy Berlinie. Oczywiście tych miejsc jest o wiele więcej. Czytając tę powieść, miałam wrażenie, że odbywam pewnego rodzaju podróż po Europie, by razem z bohaterami uratować kontynent od zagłady. Emocje i podwyższony puls gwarantowane! Sama konstrukcja i język jest bardzo przyjemna dla oka. Przyznam szczerze, że pewne fizyczne i informatyczne zagadnienia czasem sprawiały mi kłopot i musiałam czytać stronę kilka razy, ale taki już atut tej książki. Autor posłużył się wiedzą, której żadne podręczniki i szkoły nam nie dostarczą!

Zamrugałą powiekami.
- Koszmar - jęknęła.
- Przyśnił Ci się?
- Nie, kiedy się obudziłem, znalazłam się w nim znowu.

Zakończenie? Zawierało wszystko, co potrzebne. Zaskoczenie, wzruszenie, radość i niedopowiedzenie. Naprawdę, wbiło mnie w fotel (właściwie to w poduszkę). Jestem pod niesamowitym wrażeniem tego, co wyszło spod pióra Elsberga. Polecam tę książkę wszystkim, bez wyjątku! Chociażby ze względu na to. by uświadomić sobie, jak ważne jest nasze życie i niestety dostęp do prądu, że w niektórych sytuacjach nie ma odwrotu i z takim biegiem technologii, wpakowaliśmy się w masę problemów. które hakerzy mogą pogłębić dwoma kliknięciami myszką. Dbajmy o nasz świat!

Zapraszam do dyskusji!


4 komentarze:

  1. Niestety, na co dzień nie doceniamy tego, jak bardzo ważny w życiu człowieka jest prąd. Traktujemy go raczej, jako coś, co już jest i zawsze będzie, a to wcale nie jest takie oczywiste. Ja na pewno przeczytam tę książkę. 😊
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda! Niestety docenia się wszystko dopiero wtedy, gdy się to traci, a żyjemy w takich czasach, że od prądu zależy tak naprawdę wszystko

      Usuń
  2. Nie słyszałam o tej książce, ale Twoja recenzja bardzo mnie zaintrygowała. Jeżeli interesuję Cię ta tematyka to polecam kanał na yt "Domowy Survival". W jednym z odcinków był poruszany ten temat.
    Ja książkę będę miała na oku!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, na pewno zerknę na ten kanał! A książkę polecam z całego serduszka <3

      Usuń