Witajcie!
Pamiętacie może moją recenzję Maybe Someday? Ta książka była OK, po prostu OK. Dlatego też nie byłam przekonana co do innych powieści tej samej autorki i do tej pory zastanawiam się czy to jakaś siła magiczna mnie tchnęła, żebym z bibliotecznej półki porwała Pułapkę uczuć czy zrobiłam to podświadomie. Cokolwiek to było... DZIĘKUJĘ CI NIEZIEMSKA SIŁO, ŻE MNIE DO TEGO ZMUSIŁAŚ!
Dotychczas szczęśliwą rodzinę Layken, opuszcza ojciec. Dziewczyna z matką i młodszym bratem zmuszona jest przeprowadzić się z Teksasu do Michigan. Na pozór zwykła zmiana miejsca zamieszkania sprawia, że jej życie obraca się o sto osiemdziesiąt stopni. Lake poznaje Willa Coopera, który niemal natychmiast sprawia, że motyle w brzuchu dziewczyny dają o sobie znać. Wkrótce jednak dowiaduje się dosyć... niewygodnej prawdy o chłopaku. Czekają ją miesiące cierpienia czy ckliwe chwile spędzone z najbliższym?
Powiem tak. Po pierwsze nie potrafię oddać w opisie tego jaka ta książka jest na prawdę. Po drugie, nie wiem od czego zacząć. Już od bardzo dawna żaden autor nie potrafił mnie zachwycić młodzieńczą miłością. Ba! Pani Hoover z początku w ogóle do mnie nie przemawiała, co gorsza, czytając Pułapkę uczuć w pewnym momencie poczułam aż obrzydzenie. Więc skąd mój nagły zachwyt i zaniemówienie? No właśnie, sama nie wiem. Nie umiem tego wyjaśnić logicznie. Nie wiem jak do Was mówić (tzn. pisać oczywiście), żeby nie zdradzać ważnych wątków, którymi nie wypada się dzielić z ludźmi nieczytającymi tej książki. Powiem tylko tyle, że związek Willa i Layken jest bardzo... bardzo nietypowy. Rozwija się szybko, to fakt, a już w pierwszym rozdziale prawie dochodzi do pocałunku. Mimo wszystko autorka nie przesadzała ze słodkościami. Na kolejnych stronach następuje, właśnie, coś czego nie da się opisać. Siedziałam z otwartymi ustami w bezruchu i zastanawiałam się czy czytać dalej. Od razu przypomniały mi się wszystkie FanFiction z Wattpada. Miałam zamknąć książkę i wziąć się za coś innego, ale (i tutaj po raz kolejny dziękuję Ci magiczna siło) nie mogłam, byłam tak zaciekawiona co się dalej stanie z bohaterami, że zapomniałam o rzeczywistości. Wielka pochwała dla Colleen Hoover, że nie zamieniła pięknego i jednocześnie bolesnego wątku miłosnego w suchą i naciąganą „miłość”.
„Masz już osiemnaście lat. Moich randkowych porad wystarczy ci na całe życie. Ale na wszelki wypadek jeszcze raz ci je streszczę. Nie zamawiaj niczego z cebulą albo z czosnkiem, nigdy nie zostawiaj drinka bez opieki i zawsze się zabezpieczaj”
Dosyć mojego rozwodzenia się, bo i tak słów mi brakuje. Skupię się na postaciach. Layken. Ja jak to ja, nie lubię większości żeńskich postaci. A co z Layken? No cóż, niczym się zbytnio nie wyróżniała. Z początku aż irytująca. Jednak z czasem, kiedy poznaje nowych przyjaciół nieco się zmienia na lepsze, a właściwie to oni zmieniają ją. Jak się okazuje, później jej się to przydaje. Przy Willu zachowuje się jak typowa, przeciętna i denerwująca nastolatka. Ale co zrobić, ja na jej miejscu postępowałabym podobnie. A skoro już o Willu mowa... Ehmm... Z jednej strony kocham, z drugiej nienawidzę. Dlaczego? Chyba nie muszę wspominać, że autorki mają skłonności do tworzenia idealnych mężczyzn, przez których mam zbyt wysokie wymagania, a to prowadzi do wiecznego bycia starą panną. Bardzo przystojny facet, który kocha poezję i sprawia, że nogi stają się jak z waty. To chyba jest wystarczający opis.
Co do samej fabuły. Wydawała mi się bardzo przewidywalna, jednak na szczęście akcja potoczyła się po zupełnie innych torach niż moje rozumowanie. Przez chwilę zastanawiałam się czy wszystko jest logiczne i pasujące do reszty. No cóż, jak się okazuje, tak. Oryginalny pomysł zrealizowany w oryginalny sposób. Podziwiam i doceniam pracę i emocje jakie autorka włożyła w napisanie tej powieści.
„Nie podchodźcie do życia zbyt poważnie. Dajcie mu w pysk, kiedy na to zasługuje.”
Cały tekst ma wiele wspólnego z zespołem country The Avett Brothers. Co jak co, ale Pułapka uczuć bardzo mi ich przybliżyła, a że jestem wielką fanką takiej muzyki, od razu zakochałam się w piosenkach tego zespołu! Oczywiście dużo cytatów z utworów też się znajdzie! I to własnie one zachęciły mnie do poznania The Avett Brothers. Was również do tego zachęcam, bo dodaje on niesamowitego klimatu do całej książki i pomaga zrozumieć wiele ważnych kwestii.
Książkę czyta się niezwykle szybko. Język nie jest kłopotliwy czy trudny, ale nadal pozostaje piękny. To samo tyczy się wierszy umieszczonych na kartach tej powieści, które nie raz doprowadziły mnie do płaczu, mimo banalnych i czasem śmiesznych słów. Oczywiście nic nie jest sztywne i oficjalne, ale słowa pięknie opisują to co dzieje się w głowie naszej Layken i jednocześnie doprowadzają do śmiechu i łez. Chyba zaczynam lubić styl pisania pani Hoover!
„Nie da się uciec do innego miasta, do innego miejsca, innego stanu. Przed czymkolwiek byśmy uciekali, to coś jedzie razem z nami. Zostaje z nami, dopóki nie znajdziemy sposobu, żeby się z tym zmierzyć.”
Czy mogłabym tę pozycję polecić każdemu? Nie. Po pierwsze, jeśli się uprzeć, jest wiele lepszych romansów z lepiej wykreowanymi bohaterami i fabułą. Jednak nadal w tej książce jest coś oryginalnego co zachęca do dalszego czytania. Także wybór zostawiam Wam! Zaufacie mi i sięgnięcie po tę pozycję czy raczej sobie odpuścicie?
_________________________________________________________________________________
PS Do tych czekających na recenzję ostatniego tomu Dziewięciu żyć Chloe King! Niedługo pojawi się na blogu, jednak najpierw czeka Was tag! Ale spokojnie, recenzja jest w przygotowaniu :D
Buziaki :*
Zaintrygowałaś mnie! Jejku! Teraz moja kolejka legła w gruzach, bo jestem tak zainteresowana tą powieścią!
OdpowiedzUsuńBuziaki,
SilverMoon z bloga Books obsession :*
Cieszę się niezmiernie i mam nadzieję, że się nie zawiedziesz! :D
UsuńAle mnie zachęciłaś do przeczytania tej książki! Chciałabym się za nią zabrać jak najszybciej, ale w mojej bibliotece czeka się na nowsze książki całe wieki, a lista książek do kupienia jest naprawdę długa i pewnie nie znajdę na nią funduszy. Uwielbiam muzykę country i zaraz odpalę kilka utworów The Avett Brothers, jestem ich bardzo ciekawa. Ogólnie mnie zainteresowałaś tym co takiego oryginalnego wymyśliła autorka i jak wyglada miłość tej dwójki :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, bookworm z http://ksiazkowoholizm.blogspot.com/ :>
Czytaj szybko nowsze książki i zabieraj się za „Pułapkę uczuć”! :D
UsuńMuzyka country jest świetna <3
Oj wymyśliła, wymyśliła! :D
Pozdrawiam ♥
Ja nie wiem co Ty masz do "Maybe someday", to bardzo dobra książka, a Ridge.. Och, ten Ridge <3 Co do "Pułapki..." - mnie również się podobała, choć nie przeczytałam dwóch kolejnych tomów :< Jakoś nie było okazji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Paulina z naksiazki.blogspot.com
Maybe Someday było zbyt przeciętne :<
UsuńMam w kolejne dwa kolejne tomy Pułapki i pewnie niedługo recenzje pojawią się na blogu! :D
Pozdrawiam również ♥
Btw - nominowałam Cię do pewnego TAGu ;)
UsuńAż wstyd się przyznać, że nie czytałam żadnej książki tej autorki!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja, mam ochotę już lecieć po tę pozycję do księgarni, a NIE MOGĘ!!!
Buziaki,
StormWind z bloga cudowneksiazki.blogspot.com/
Ja do niedawna też nie czytałam żadnej!
UsuńWłaśnie ta niemoc jest okropna! Rozumiem Cię doskonale :(
Pozdrawiam ♥
Osobiście lubię pióro autorki, więc i tej pozycji kiedyś dam szansę
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam! :D
UsuńW sumie mi też (jak komuś parę komentarzy wyżej) wstyd, bo czytałam tylko Hopeless i Losing Hope, czyli według niektórych raczej przeciętne powieści w dorobku autorki (chociaż nie ukrywam, że chyba jako pierwsza wspomniałaś, że nie zachwyciło cię Maybe Someday :D). Na pewno sięgnę po zachwalane Ugly Love, a co do Pułapki Uczuć: najpewniej wypożyczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
www.bookish-galaxy.blogspot.com
Też planuję Ugly Love! A co do Maybe Someday, no cóż, nic nadzwyczajnego w niej nie znalazłam, przewidywalna i schematyczna
UsuńPozdrawiam również ♥
Niestety Hopeless tej autorki strasznie mnie zawiodło i mam lekki uraz :( Natomiast Maybe someday pokochałam od pierwszych stron. Muszę przeczytać tą książkę i sprawdzić, w którą stronę przeważy :)
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Hopeless jeszcze nie czytałam, a ta wielka popularność mnie zniechęca. Może kiedyś wezmę z biblioteki, ale nie w najbliższym czasie
UsuńPozdrawiam ♥
Jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z żadną książką tej autorki. W moich planach jak narazie jest ,,Maybe Someday", lecz nie oczekuję zbyt wiele. Wydaje mi się, że to nie do końca mój gatunek. W każdym bądź razie z pewnością spróbuję :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i czekam na kolejne posty :D
Julka z julyinthebookland.blogspot.com
Maybe Someday jest dobre na przyjemne i spokojne wieczory. Wydaje mi się, że na dłuższą metę się nie nadaje :)
UsuńPozdrawiam ♥
Jeszcze nie czytałam żadnej książki Hoover, ale do "Pułapki..." nieźle mnie zachęciłaś! Przy najbliższej okazji muszę ją kupić :) Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Serdecznie polecam! :D Myślę, że się nie zawiedziesz :D
UsuńPozdrawiam również ♥
Tej książki jeszcze nie czytałam, ale bardzo lubię książki Hoover, więc muszę nadrobić zaległości
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zapoczytalna.blogspot.com
Więc zachęcam i mam nadzieję, że Ci się spodoba! :D
UsuńPozdrawiam również ♥
Nie czytałam nic tej autorki, a co chwilę o niej coś mówią. Chyba trzeba zapoznać się z jej książkami! :)
OdpowiedzUsuńhttp://biblioteczka-na-poddaszu.blogspot.com/
Eh! Ja ciągle słyszałam jak każdy coś o tej autorce mówił i dlatego sięgnęłam po Maybe Someday, ale żałuję, że nie zaczęłam od Pułapki uczuć
UsuńPozdrawiam ♥
Swoją przygodę z twórczością pani Hoover rozpoczęłam do "Maybe Someday", czyli podobnie jak Ty. Nie był to dobry początek, głównie dlatego, że miałam ogromne wymagania co do tej książki. Słyszałam tyle zachwytów, że postawiłam bardzo wysoką poprzeczkę tej pozycji. I choć mi się podobała to nie było to coś, co by mnie zachwyciło.
OdpowiedzUsuńDałam sobie spokój i zastanawiałam się, co wszyscy widzą w tej pisarce.
Ja nie widziałam nic wyjątkowego. Do czasu...
Zobaczyłam w bibliotece "Hopeless" i pod wpływem chwili wypożyczyłam. Zakochałam się. Po prostu się zakochałam w tej książce. Potem poszło szybko - "Losing Hope", "Szukając Kopciuszka" i w międzyczasie "Pułapka uczuć".
Może nie odebrałam jej tak bardzo pozytywnie jak Ty, bo jednak "Hopeless" bardziej mi się podobało (i jak najbardziej zachęcam Cię, żebyś po nie sięgnęła!) to czytało się bardzo przyjemnie. Polubiłam bohaterów, zwłaszcza brata Layken. Jak dla mnie początkowo akcja działa się nienaturalnie szybko, ale był to jedyny minus tej książki.
Powiem szczerze, że gdybym wcześniej jej nie czytała, to po Twojej recenzji nie miałabym żadnych oporów, żeby po nią sięgnąć :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie,
Z perspektywy czytelnika
Zgadzam się co do Maybe Someday!
UsuńRacja, w Pułapce uczuć na początku wszystko potoczyło się zbyt szybko i byłam gotowa już wtedy zamknąć książkę, ale potem sama nie wiem co mną zawładnęło, było świetnie!
A jeśli chodzi o Hopeless...ta zbyt wysoka popularność mnie zniechęca. Tak jak było w przypadku Gwiazd naszych wina, a teraz boję się tego samego rozczarowania. Może kiedyś się przekonam do tej książki!
Pozdrawiam również ♥
Ja także rozczarowałam się 'Gwiazd naszych wina",ponadto znałam też zakończenie. A z "Hopeless" na szczęście tak nie było, ale rozumiem Cię, no i nie ma co na siłę się zmuszać ;)
UsuńJak na razie od tej autorki przeczytałam tylko ,,Hopeless'' nie jestem pewna, czy chcę to zmieniać. Jeśli ,,Pułapka Uczuć'' jest jak Hopeless - przewidywalna, z wątkiem miłosnym, którego szybki rozwój mnie przeraża, to pasuję. Nie lubię książek, gdzie pierwszy pocałunek następuje na około pięćdziesiątej stronie.
OdpowiedzUsuńAczkolwiek bardzo ciekawa recenzja :)
Pozdrawiam cieplutko :*
Przewidywalna nie jest! Nawet strach o tym myśleć! Tak jak wspomniałam, wbiła mnie w fotel. Myślę, że kwestią tak szybkiego rozwoju sprawy była cała sytuacja głównej bohaterki. Straciła ojca, musiała się wyprowadzić, zmienić otoczenie, zapomnieć o tym co było kiedyś, więc nowy facet działał na nią impulsowo. Ale to tylko moja teoria :)
UsuńPozdrawiam również ♥
Ależ jestem zaskoczona! Zwykle czytam zachwyty o Maybe someday, a tu taka niespodzianka. Od dłuższego czasu zabieram się za wypożyczenie tej serii, gdyż widziałam ją w bibliotece, na pewno skorzystam w moje długie wakacje. Muzyka country to i nie moja bajka, ale spróbuję posłuchać kilku piosenek zespołu. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Brak mojego zachwytu Maybe Someday jest może spowodowany tym, że podświadomie nie chciałam tej książki lubić, ale tak czy siak, jej przewidywalność i monotonność działała mi na nerwy. A co do Pułapki uczuć? Mam nadzieję, że Ci się spodoba! :D A Country jest muzyką, którą lubi mało ludzi. Sama musiałam się długo przekonywać, a teraz mogę słuchać jej non stop! :D
UsuńPozdrawiam również ♥
Uwielbiam czytać książki tego typu, a ta zapowiada się ciekawie, także z pewnością wstawię ją do mojej kolejki ^^ Pozdrawiam. wy-stardoll.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCieszę się, że czujesz się zachęcona! :D Mam nadzieję, że się nie rozczarujesz!
UsuńPozdrawiam również ♥
Jeju, Twoja recenzja brzmi tak zachęcająco, że aż mam ochotę zamówić sobie tę książkę. Nadal jednak mam uraz po moim pierwszym spotkaniu z Hoover, czyli Hopeless - pożyczona od koleżanki pozycja o milionie pozytywnym opinii. Pomyślałam - co mi szkodzi, przeczytam i a nuż mi się spodoba. Niestety. Hopeless kompletnie nie przypadło mi do gustu, tym samym wrzucając Colleen Hoover do worka autorów "nigdy więcej".
OdpowiedzUsuńCzas pokaże i może w niedalekiej przyszłości sięgnę po Pułapkę uczuć.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
caliraviel.blogspot.com
Miałam tak samo z Maybe Someday! Nie czytałam jeszcze Hopeless i szczerze mówiąc, trochę się waham czy sięgnąć po tę książkę. Tak czy siak, Hoover odwaliła kawał dobrej roboty pisząc Pułapkę uczuć!
UsuńPozdrawiam również ♥
Niedawno przeczytałam tą książkę i muszę się przyznać, że trochę za bardzo broniłam się przed nią, a była świetna. Hoover jak zwykle była genialna, pomysł sam w sobie niezbyt genialny, ale świetnie napisany. :D
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Fantastic books
Zgadza się! A wydawało mi się, że to będzie kolejne zwykłe romansidło ;')
UsuńPozdrawiam ♥
Ja niedawno czytałam tą książkę i mi się tak średnio podobała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,Jabłuszkooo ♡
Mój blog-KLIK!
Ile czytelników tyle opinii!
UsuńPozdrawiam również ♥
Nie wiedziałam, że pomiędzy treścią powieści są również utwory wierszowane. Myślę, że ta historia przypadnie mi do gustu. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSą, są i to bardzo poruszające! Polecam!
UsuńPozdrawiam również <3
Książka czeka na mnie na półce i zamierzam niebawem się za nią zabrać ;) Nie oczekuję perfekcji, ale liczę na to, że "Pułapka" zmusi mnie do przemyśleń i refleksji, bo to najbardziej cenię w książkach ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przygody mola książkowego
Hmm... jako takich wielkich refleksji ze sobą nie niesie, ale na pewno łapie za serducho
UsuńPozdrawiam również <3
Niestety jeszcze nie poznałam twórczości tej autorki, ale okładka przyciąga :)
OdpowiedzUsuńRacja, okładka jest piękna, a przygodę z autorką warto zacząć od tej pozycji, żeby się nie zrazić!
UsuńPozdrawiam <3
Czytałam całą serię :) Zapraszam do przeczytania recenzji tych książek ;)
OdpowiedzUsuńZ książką w ręku
W wolnym czasie na pewno zerknę! Dziękuję za linka! :D
UsuńPozdrawiam <3