poniedziałek, 2 maja 2016

Motylkowo-typowo-nietypowy romans, czyli recenzja „Nieprzekraczalnej Granicy” Colleen Hoover



Witajcie!
Zanim zacznę moje paplando o drugim tomie Pułapki uczuć, tych co nie czytali zapraszam TUTAJ! Mój zachwyt nad tą serią był większy niż początkowo się spodziewałam. Dlatego stawiałam duże wymagania co do drugiego tomu. Czy zdał egzamin?


Wydawać się może, że życie Layken i Willa jest jak najbardziej w porządku. No dobra. Jest w porządku, ale do czasu. Oboje uczęszczają na studia, opiekują się młodszym braćmi i w sumie niczego im brakuje. Ale przecież nic nie jest takie kolorowe, szczególnie, gdy pojawia się osoba trzecia. Pytacie kto taki? Spieszę z odpowiedzią! Pewnego dnia, podczas wykładu, obok Willa siada Vaughn. Co w tym dziwnego? Cóż, postawcie się na miejscu chłopczyny kiedy widzi obok siebie swoją byłą dziewczynę. Nie muszę chyba wspominać jak wielkie było jego zdziwienie i zmieszanie. Wtedy odezwał się w nim instynkty faceta Nie powiem Layken, nie muszę. I co zrobiłeś, Will? Rozpocząłeś wojnę z samym sobą i to ty jesteś temu winny!

„Miłość jest najpiękniejszą rzeczą na świecie. Niestety, jest także jedną z tych, które najtrudniej utrzymać, i jedną z tych, które najłatwiej utracić.”
   
   Pytacie, jak mogę obarczać winą mojego kolejnego męża? Z jednej strony to dobrze, bo pokazuje nieco naturalną twarz faceta i odchodzi od ideałów, które są w większości książkach. Długo czegoś takiego szukałam. Ale z drugiej strony... No błagam! Jak można być tak głupim i nieodpowiedzialnym? Rozumiecie co czuję? Jestem rozdarta. Przynajmniej byłam. Z czasem Will się rehabilitował i na nowo skradł moje serce. Tak czy siak, długo trzymałam go na dystans. I dobrze, przydał mu się mały odwyk.

„Przystosuj się do rytmu natury; jej sekretem jest cierpliwość.”

   Szczerze mówiąc, boli mnie przewidywalność. Naprawdę, cieszę się, że sprawy potoczyły się tak jak zaplanowałam, ale z drugiej spodziewałam się czegoś co zniszczy mnie od środka, a przez siedemdziesiąt procent książki czytałam tylko o tym, jak Will cierpi, bo Layken jest na niego zła w cały świat. Przyznaję się, uroniłam trochę łez, ale po jakimś czasie zaczynało to robić się nudne, a wręcz irytujące. No i tutaj własnie chcę powiedzieć o kluczowej sprawie. Pamiętacie jak wspominałam w jakiejś recenzji o schemacie Sparksa? Właśnie. Odczułam dziwne wrażenie czegoś podobnego. Pierwsza część, codzienne życie i rozterki bohaterów, a część druga to zdarzenie, które wstrząsa ich światem. Możecie powiedzieć, że światem naszej pary wstrząsnęła Vaughn już na początku. Niech Wam będzie, ale później autorka postanowiła dorzucić jeszcze jeden wątek, według mnie niepotrzebny, bo sama nie wiem co dał i zmienił. Książka skończyłaby się i tak i tak w ten sam sposób. Możliwe, że rozwiąże się to w tomie zamykającym całą trylogię, ale o tym dowiem się dopiero za jakiś czas.

   Zaś zaskakującą rzeczą (jeśli chodzi o mnie) była narracja. W Pułapce uczuć spotykamy się ze światem przedstawionym z punktu widzenia Layken, teraz jednak autorka pokazała nam nieco wydarzenia, które opisuje Will! Ciekawe rozwiązanie, bo nie dość, że dowiedziałam się wielu... intrygujących i niepokojących rzeczy, to jeszcze poznałam słabszą stronę naszego bohatera. Oj, Will, Will, nie wiem co z Tobą będzie, stary.

„Więc teraz oboje wycinamy dynie?”

   Brakowało mi wierszy, które pojawiały się tak często w pierwszym tomie. Nadawały takiego pięknego klimatu i wprowadzały w niesamowity nastrój. A teraz? Jeden, maksymalnie dwa, okej, trzy wiersze. To nie to czego oczekiwałam po bohaterach, którzy są wielkimi miłośnikami poezji. Oczywiście brakowało mi też The Avett Brothers. Podobno Will i Layken tak ich kochają, a zaledwie pojawił się ich jeden cytat. Smutno, smutno, smutno!

   Ale nie będę taka krytyczna. Styl pisania pani Hoover sprawił, że trochę łez poleciało. Nie było to morze, jak w przypadku mojego ukochanego Pamiętnika, ale spokojny strumyczek, który na końcu zostawił uśmiech na mojej twarzy. Już dobrze, mimo wszystko kocham Willa i nie wierzę, ale polubiłam również Layken. Pokazała swoją drugą twarz i została przedstawiona jako... nieco mniej rozwodzącą się nad swoim losem. Taka mieszanka wybuchowa zadziorności i sarkazmu z pięknem i uczuciami.


„Więc tak wiele się ode mnie należy mojemu bratu.
Mnóstwo: dziękuję ci.
Mnóstwo: przepraszam.
Mnóstwo: kocham cię.”

   Podsumowując, wad jest niestety sporo. Nie umiem jednoznacznie stwierdzić czy tom drugi jest lepszy od pierwszego. To chyba zależy od gustu człowieka. Ale jeśli chodzi o mnie, Pułapka uczuć bardziej do mnie przemówiła. Nie zmienia to faktu, że polecam również drugi tom! Oczywiście, dla ciekawych jak to będzie z miłością Layken i Willa. Niedługo zabieram się za trzeci tom i mam nadzieję, że będzie jeszcze lepszy!

   A teraz coś o piosence. Dlaczego taka? Cóż, zapewne część z Was spodziewała się utwory The Avett Brothers, a co zrobiła Laura? Wrzuciła Beyonce. Z początku oczywiście pojawił się kawałek wspomnianego zespołu, ale po dłuższym zastanowieniu i przesłuchaniu innych piosenek podjęłam wybór. Sorry Beyonce, doskonale oddaje klimat Nieprzekraczalnej granicy. A co Wy o tym myślicie? Czytaliście tę książkę? Jak wrażenia?

Buziaki! ♥

28 komentarzy:

  1. Czytałam obie części tej serii, ale za tom trzeci jeszcze się nie zabrałam. Nie jest to moja ulubiona powieść, ale emocjonująco się ją przeżywa - to autorce muszę przyznać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja! Mam nadzieję, że trzeci tom pozytywnie mnie zaskoczy :D

      Usuń
  2. Jeszcze nie czytałam nic tej autorki. Jednak zacznę od "Hopeless" gdyż właśnie zamówiłam tę książkę. Mam nadzieję, że na tej jednej nie poprzestanę i sięgnę po również tę serię! :)
    Pozdrawiam
    http://biblioteczka-na-poddaszu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hopeless jeszcze nie czytałam, ale mam nadzieję, że zaskoczy mnie tak jak Pułapka uczuć! :D

      Usuń
  3. Na razie będę czytała 'Ugly love" i "Maybe someday", dotąd przeczytałam jedynie "Hopeless" i nie zostałam specjalną fanką tej historii czy autorki, ale postanowiłam spróbować jeszcze raz. Jeżeli uda mi się wciągnąć w te dwie książki, to myślę, że zabiorę się za "Pułapkę uczuć" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam w planach Ugly Love i Hopeless. Po Pułapce uczuć, oczekuję bardzo wiele po tych książkach

      Usuń
  4. Mnie Hoover nie przekonuje swoim kontentem, ale to możę dlatego, że nie nie lubię romansów. Nie wiem. Recenzja świetna.
    Przewodnik Czytelniczy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma inny gust! Dla mnie dobry romans to bardzo wysoka poprzeczka, której czasem nawet Sparks nie jest w stanie dosięgnąć!

      Usuń
  5. Uwielbiam Colleen Hoover, ale ta seria nie wciągnęła mnie, pierwszy tom za mną, i w zasadzie nie był zły, ale nie zachwycił. Nadal zastanawiam się czy sięgnąć po kolejny tom. :)
    Pozdrawiam serdecznie!♥
    http://natalie-and-books.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli pierwszy cię nie zachwycił, to drugi raczej też szału nie zrobi!

      Usuń
  6. Moja ukochana Colleen Hoover. Każda jej książka jest dla mnie mega wzruszająca i uwielbiam je!
    Zapraszam do mnie oraz na rozdanie, które organizuje :)
    http://onlybooks-jdb.blogspot.com/p/rozdanie.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do Hoover przekonałam się dopiero przy Pułapce uczuć i dlatego zamierzam kontynuować przygodę z tą autorką!

      Usuń
  7. Jak narazie tylko Maybe someday za mną, Ugly Love w kolejce- jestem piąta w Book Tourze, a może kiedyś skusze się na tą serię. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maybe Someday nie przypadło mi do gustu, a co do Ugly Love, również mam w planach i mam nadzieję, że się nie rozczaruję!
      A Pułapkę Uczuć serdecznie polecam :D

      Usuń
  8. Jestem pierwszy raz na Twoim blogu i z miejsca się w nim zakochałam! Twój dobór książek i ich recenzje są naprawdę super, dlatego regularnie będę tu wpadała.
    Natomiast czytając tą recenzję miałam wrażenie, jakbym słyszała samą siebie. Mnie także bardziej podobała się Pułapka uczuć, ale najbardziej z twórczości tej autorki polubiłam Hopeless.

    Pozdrawiam
    https://the-only-thing-i-love-are-books.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa! Bardzo się cieszę, że moja praca nie idzie na marne :D
      Hopeless nie miałam jeszcze okazji przeczytać, ale na pewno nadrobię! :D

      Usuń
  9. Pierwszy tom czytałam już prawie dwa lata temu i bardzo polubiłam tę wzruszającą historię! A szczególnie te cudowne wiersze :>
    Jakoś nie mogę się zabrać za drugi tom, chociaż zbieram się już od dłuższego czasu. Szkoda, że Colleen Hoover ograniczyła slam, bo to jest w tej książce najlepsze moim zdaniem! :)
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się! Bez slamu to szczerze mówiąc ta książka to nie to samo!

      Usuń
  10. Jak na razie przeczytałam tylko dwie książki Colleen, ale mogę śmiało powiedzieć, że uwielbiam tę autorkę. Podoba mi się to, że jedną historię opisuje z różnych perspektyw, dzięki czemu jeszcze lepiej możemy poznać bohaterów. Muszę jak najszybciej zdobyć tę trylogię ;)
    Pozdrawiam, Lunatyczka
    P.S. Bardzo mi się podoba nagłówek Twojego bloga - jest strasznie uroczy ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do pisania z różnych perspektyw, denerwuje mnie, kiedy pojawia się to w jednym tomie książki, tak jak w przypadku „Maybe Someday”, ale jeśli ta forma jest rozdzielona na dwie osobne książki, nie ma nic przeciwko! :D
      Dziękuję za ciepłe słowa <3

      Usuń
  11. Nie czytałam, ale Hoover jakoś mnie do siebie nie przekonała :)
    Pozdrawiam,
    Książkomania

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie czytałam tej serii Hoover, ale mam to w planach. ;) Szkoda, że morze łez nie zostało wylane, a książka była słabsza od pierwszej części.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No szkoda :( Mam nadzieję, że trzeci tom okaże się lepszy!

      Usuń
  13. Nie czytałam żadnej książki Hoover... Aż mi wstyd...
    Napewno sięgnę w maju po ''Maybe someday'', a co do innych książki tejże autorki to zobaczymy... <3
    Buziaki,
    StormWind z bloga cudowneksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie Maybe Someday nie zachwyciło, ale mam nadzieję, że ty się nie zawiedziesz :D

      Usuń
  14. Mam za sobą trzy powieści Hoover, ale żadna nie porwała mnie na tyle, aby stać się moją ulubioną. Jednak pewnie, prędzej czy później, sięgnę jeszcze po jakąś książkę, która wyszła spod jej pióra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie Hoover nie przekonuje nadal, chociaż Pułapka uczuć bardzo mi się podobała :)

      Usuń