piątek, 24 sierpnia 2018

Masowy bunt przeciw czytaniu lektur oraz mała wzmianka o Bułhakowie #Subiektywnie 2

Cześć skarby!
Wracam po długim wakacyjnym wypoczynku. Wiecie sami jak to na wyjazdach, czasu na czytanie jest mało, a gdy już się znajdzie, nie ma się na to zupełnie ochoty. Z tego też powodu, przeczytałam tylko Mistrza i Małgorzatę przez te trzy tygodnie, wiecie, po parę stron dziennie i jakoś poszło!



Od razu zaznaczę, że nie będzie to typowa recenzja, bo myślę, że Mistrz i Małgorzata to powieść, którą lubi większość mieszkańców naszej planety, którzy mieli okazję ją przeczytać. Oczywiście, są wyjątki. Więc co to będzie? Po przeanalizowaniu spisu lektur licealnych z bliskich mi źródeł różnych szkół, doszłam do wniosku, że coś jest nie tak w naszym systemie edukacji z języka polskiego... ale o tym za chwilę!
Będę dziękować mojej polonistce bardzo długo, że zdecydowała się zadać nam do przeczytania właśnie tę książkę. Nie jest to lektura obowiązkowa, z tego co wiem, nawet na rozszerzeniu. I pewnie gdyby nie to, nadal bym ją odkładała jeszcze długi czas!

Dla jeszcze niewtajemniczonych, Bułhakow wprowadza czytelnika w realia życia mieszkańców Moskwy w latach trzydziestych XX wieku. Tajemniczy Woland wraz ze swoją podejrzaną świtą przewraca życie ludzi do góry nogami. Jest również wątek tytułowych bohaterów, Mistrza i Małgorzaty. Kurczę, jeśli mam być szczera, to taka zwykła historia miłosna, poruszyła mnie do granic możliwości, a co za tym idzie, sprawiła, że pojawił się kolejny temat do rozmyślań.

W książce jest również dużo wątków Biblijnych związanych z Piłatem oraz jego życiem. Nie zrażajcie się przez religijne tematy, bo możecie być naprawdę zaskoczeni zupełnie nowym spojrzeniem na historie, które do tej pory poznaliście w szkołach. A wszystko to na tle wódki, czarownic i niesamowitych wydarzeń. I jak to przy lekturach (zwłaszcza licealnych) bywa, również za pewną zasłoną autor ukazał funkcjonowanie państwa totalitarnego.

Pozwólcie, że teraz nieco odbiegnę od tematu, otóż do lektur zniechęciłam się w pierwszej gimnazjum, gdy musiałam przebrnąć przez Krzyżaków. Zaznaczę, że lat miałam trzynaście i w głównej mierze interesowały mnie książki dotyczące czasów obecnych jak i przyszłości. Dlatego też na mojej półce znajdowały się głównie Igrzyska Śmierci czy Dary Anioła, do których swoją drogą nadal mam ogromny sentyment. Gdzie mi w głowie mieli wtedy być Krzyżacy, no błagam! Oczywiście, lektury w całości nie przeczytałam. Za to resztę lektur pochłonęłam raczej bez większych trudności! Mowa tu oczywiście o Tam, gdzie spadają anioły, Marinie, Zabić drozda czy Stowarzyszenie umarłych poetów. Wiecie, w tamtym okresie życia dały mi one o wiele, wiele, wiele więcej życiowych lekcji i wartości niż tacy Krzyżacy.

Sprawa zmieniła się, gdy poszłam do liceum. Dopiero wtedy zainteresowały mnie książki, które teoretycznie powinnam mieć już dawno za sobą. Jednak przez rozszerzenie z polskiego nawet nie mam czasu, by się za nie porządnie zabrać. I co teraz zrobić? Gdy szkoła narzuca uczniom średnio 15-20 lektur rocznie i mało w tym wszystkich chwili wytchnienia by nad nimi pomyśleć.

Tutaj powrócę do Mistrza... Ile się musiałam naczekać, żeby ktoś podrzucił mi odpowiednią książkę, w odpowiednim czasie. Jednak tutaj pojawia się kolejny problem. Problem wrażliwości uczniów. Nie da się ukryć, że jesteśmy z każdej strony bombardowani lekturami o tematyce niezmiernie poważnej, czasem utworami drastycznymi, które mogą zostawić w psychice pewien ślad. I co się z tym robi? Omawia motywy literackie, ciąg przyczynowo skutkowy, nurty filozoficzne, daty, miejsca, powiązania. Zero czasu na zastanowienie się CO TEN UTWÓR MI DAŁ. Nie twierdzę, że ten temat nie jest poruszany, oczywiście, że jest. Ale zobaczcie, ucząc się na sprawdzian, co tak naprawdę wkuwacie? No właśnie! Stajemy się odporni na cierpienie, ból i problemy, które dotknęły ludzkość przez wieki. Jesteśmy specjalistami w każdej dziedzinie, znamy każde najmniejsze wydarzenie, jego przyczyny, skutki, bohaterów i wrogów... ale gdzie w tym jakieś życie?

Wiem, że tym postem niczego dla świata nie wniosę, ale powieść Bułhakowa uświadomiła mi coś, czym musiałam się podzielić. A gdzie mogę się tym dzielić jak nie tutaj? Mam wrażenie, że jakiś chochlik w szkolnych spisach lektur wprowadził niezły bałagan, który w ostateczności sprawia, że młodzież nie tyle, co nie chce czytać lektur, ale i każdej innej książki. Bo ma w głowie właśnie cały ten chaos.

Zapraszam Was do dyskusji, bo jestem bardzo ciekawa Waszego zdania w tym temacie!

22 komentarze:

  1. System lektur to w ogóle dziwny twór, na dodatek zbyt sztywny - nauczyciel choćby chciał dopasować je do uczniów to nie może. Ja w sumie nie mogę przeboleć jednej głównej rzeczy: poznajemy Orwella, a olewamy polską fantastykę socjologiczną. Wprawdzie oczywiście, on jest bardzo ikoniczny i po prostu warto go znać, ale np. moim zdaniem polski Zajdel pisze na podobnym poziomie, a jest świeższy (lata 80.) i bardziej "nasz": jednak analizuje konkretnie PRL, a nie coś, co działo się w Rosji. Mam przy tym wrażenie, że dużo łatwiej "wchodzi" i byłby w stanie zachęcić bardziej młodego czytelnika do fantastyki socjologicznej i analizy totalitarnego systemu, niż Orwell. A o to chyba właśnie chodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się! Orwell może nie radzi sobie źle w kwestii systemu totalitarnego, ale tak jak mówisz, mamy "swoich" i zdecydowanie bardziej zachęcających. Nie wiem, kto siedział przy lekturach, ale naprawdę przydałyby się zmiany.

      Usuń
  2. Lektury zawsze czytałam, chociaż czasami tylko po to, żeby je przeczytać i nic z nich nie wyciągałam. Dlatego zaczęłam sobie szukać na własną rękę odpowiednich, które coś u mnie zmienią.
    A co do Mistrza i Małgorzaty - jest wspaniały! Chciałabym po maturze przeczytać go jeszcze raz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znając życie, ja po maturze również jeszcze raz sięgnę po tę książkę! Teraz również wyrobiłam sobie nawyk czytania lektury, by tylko przeczytać. Dlatego to smutne:/

      Usuń
  3. Uwielbiam klasyki rosyjskich pisarzy. ,,Mistrz i Małgorzata" i ,,Zbrodnia i kara" to jedne z najlepiej napisanych książek :) Troszkę smutny jest ten temat czytania lektur, ale np. ,,Lalka", której większość uczniów nie lubi mi bardzo się spodobała i byłam nią zadziwiona, więc warto poznawać nowe kręgi literatury :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święta prawda! Rosyjscy pisarze są naprawdę świetni. Ja o Lalce słyszałam mimo wszystko wiele dobrych opinii. Myślę, że ta niechęć spowodowana jest po prostu grubością tej ksiazki, która odrzuca od razu

      Usuń
  4. Mam tę książkę i do tej pory leżała sobie gdzieś w odmętach biblioteczki, ale ostatnio przesunęłam ją wyżej i w najbliższym czasie chcę przeczytać :D
    Mam nadzieję, że zachwyci mnie tak samo jak Ciebie <3
    Pozdrawiam ciepło :)
    Niekulturalna Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również mam taką nadzieję i życzę miłego czytania! <3

      Usuń
  5. Ja od zawsze lubiłam czytać i od zawsze kochałam lektury szkolne - prawie wszystkie, bo zdarzały się wyjątki. Uważam, że nie ma czegoś takiego jak system idealny. Nigdy w historii nie było systemu, który wszystkim by się podobał. I moje słowa dotyczą praktycznie każdej dziedziny życia - od polityki ogólnej po szkolnictwo, gospodarkę czy bankowość. Trzeba się po prostu dostosować i tyle. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy obcięli listę lektur szkolnych... Są tam najlepsze pozycje, jakie podarowała nam historia. Myślę, że problem tkwi w nauczycielach, którzy nie potrafią dobrze przedstawić danego zagadnienia. Poza tym zawsze byli, są i będą uczniowie, którzy mają w nosie wszystkie lektury - dla nich nie warto wypruwać sobie żył. Jednak tym chociaż lekko zainteresowanym, warto przekazać wiedzę. Wiadomo, że nad każdą lekturą trzeba się trochę dłużej pochylić, ale jak nie w szkole, to poza nią! Życie człowieka jest bardzo długie i tylko od nas zależy, jak je wypełnimy. Gdybyśmy w szkole omawiali jedną lekturą bardzo długo, byłoby to męczące. Osoba, która nie znosi "Chłopów" nie będzie zachwycona perspektywą omawiania ich np. przez 3 miesiące. Myślę, że to właśnie fajnie, że szkoła daje nam tyle propozycji, bo później możemy w nich przebierać i świadomie dowiadujemy się więcej o tym, co nas zainteresowało, a odkładamy na bok bardziej nużące rzeczy. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, w końcu jak to mówił Churchill „Demokracja nie jest dobra, ale nic lepszego ludzkość nie wymyśliła”. Nie chodzi koniecznie o obcięcie, ale zupełnie inną kolejność czytania. Stąd przykład właśnie Krzyżaków, którzy zainteresowali mnie cztery lata później, niż według systemu powinni. Co więcej, podobnie miało większość osób, z którymi miałam do czynienia. Dlatego też zależy mi na indywidualnym podejściu nauczyciela do ucznia, naprawdę, da się poprowadzić lekcje tak, żeby każdemu się podobało. No ale cóż, wpływu na to nie mam.
      Buziaczki!

      Usuń
  6. Według mnie kanon lektur jest ułożony tak, że.... zniechęca młodzież do czytania książek. W tym roku pisałam maturę, wybrałam sobie rozszerzony polski, nie czytałam lektur praktycznie wcale (przeczytałam tylko Kamizelkę i Wertera), dwa tygodnie przed maturą przeczytałam kilka streszczeń na ostatnim dzwonku i.... napisałam rozszerzenie na 100%. xDD Chętnie czytałam lektury jedynie w podstawówce, od gimnazjum zaczęłam ich unikać jak ognia i w sumie dobrze na tym wyszłam. :D Nie lubię się zmuszać do czytania i męczyć przy tym, a lektury w gimnazjum i liceum to według mnie kompletna porażka - nie byłam w stanie tego czytać, więc po prostu tego nie robiłam. :D
    Pozdrawiam! :)
    https://recenzjeklaudii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj prawda, dodatkowo, często znajdzie się opracowanie tak dobre, że da nam więcej niż po prostu zwykłe przeczytanie tej książki. Szczerze, to smutne, biorąc pod uwagę jak z roku na rok spada w Polsce wskaźnik czytelnictwa. Może po nowej reformie i ośmioklasowej podstawówce się to zmieni?

      Usuń
  7. Szczerze mówiąc to Mistrza i Małgorzaty nigdy nie miałam okazji czytać, ale słyszałam wiele pozytywnych opinii :)
    Mój blog-klik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że będziesz miała okazję zapoznać się z tą książką!

      Usuń
  8. Dopiero po pójściu do technikum wzięłam się za czytanie lektur. W gimnazjum podobnie jak ty- zraziłam się trochę przez Krzyżaków i tak oto całe trzy lata przeleciały mi na czytaniu streszczeń ;D Teraz to sama nie mogę uwierzyć w to, że przed lekcjami podchodzą do mnie znajomi proszący o przypomnienie kto kim był w książce i co zrobił.

    vebth.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja Cię doskonale rozumiem! Ah Ci Krzyżacy, mam nadzieję, że chociaż w nowym systemie edukacji coś z tym zrobią:(

      Usuń
  9. Ta książka jest rewelacyjna! Pełna chaosu, zamieszania, ale w tym, co nam przekazuje, samą treścią... Jest cudowna. Trudna lektura, ale jak najbardziej warta uwagi każdego. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. "Mistrz i Małgorzata" znajduje się w moich życiowych planach, ale póki co nie mam kompletnie czasu na tak ambitną literaturę. Cóż, bunt zawsze będzie. Mniejszy bądź większy - nic się na to nie poradzi, według mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, na tę książkę trzeba mieć czas i chęci. Mam nadzieję, że znajdziesz je szybko i poznasz tę historię!

      Usuń
  11. "Mistrza i Małgorzatę" czytałam przed maturą dla samej siebie, bo nie byłam na rozszerzonym polskim. Żałowałam, że nie przerabialiśmy jej w szkole, bo nie wiedziałam do końca, jak powinnam ją rozumieć. Ale podobała mi się, była naprawdę ciekawa :)

    Pozdrawiam
    Caroline Livre

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, troszkę to trudna książka, ale tak czy siak, zdecydowanie warta uwagi!

      Usuń