poniedziałek, 2 lipca 2018

Jak wypadł chwyt marketingowy odrąbanej głowy? „Chłopak, który stracił głowę” John Corey Whaley


Cześć, słoneczka!
Jak mija Wam drugi lipcowy dzień? Co tam ostatnio przeczytaliście? Bo u mnie jest bardzo spokojnie. Udało mi się ostatnio skończyć Chłopaka, który stracił głowę, co pewnie wiedzą Ci, którzy obserwują mojego instagrama! Ale skoro jeszcze nie znacie mojej pełnej opinii na ten temat... zapraszam!


Podejrzewam, że tę książkę zna każdy książkoholik i wie o czym jest, ale w razie czego wyjaśnię. Sam ma szesnaście lat, kochającą dziewczynę, przyjaciela, troskliwych rodziców... wiecie, taki zwykły, najzwyklejszy szczęśliwy nastolatek. No, szczęśliwy do czasu, bo dowiaduje się o swojej białaczce oraz o tym, że jak się zdaję, nie ma dla niego ratunku. Jego ciało jest niemal doszczętnie pochłonięte przez raka. Jednak nasz cudowny rozwój medycy pozwala mu wziąć udział w pewnym eksperymencie. Otóż, chłopak poddaje się tymczasowej kriogenicznej śmierci. W tym czasie zostaje mu odcięta głowa i przeszczepiona do innego ciała. Travis budzi się po pięciu latach, a jego świat wygląda zupełnie inaczej. Rozumiecie, jego znajomi są na studiach, rodzice się nieco postarzeli... a jego dziewczyna? Znalazła sobie narzeczonego.

„Mówi się, że kiedy ktoś umiera, wraz z nim umiera jakaś cząstka nas wszystkich. I pewnie dlatego to musi boleć. Przez całe życie tracimy różne części siebie, aż w końcu nie mamy już nic do stracenia.”

Pewnie myślicie sobie, O! Jaka ciekawa fabuła! To musi być interesująca książka! Cóż, opisałam Wam właśnie historię, która rozgrywa się w ciągu jednego rozdziału z całych trzydziestu pięciu. O czym są kolejne? Powiem Wam tyle, jeśli wyciąć by totalnie motyw przeszczepu ciała, ta książka nie zmieniłaby w sobie niczego. Rozczarowało mnie to, bo sięgając po tę pozycję spodziewałam się bardzo rozwiniętego motywu choroby, dochodzenia do siebie po wybudzeniu oraz, co najważniejsze, samej operacji, o którą tutaj się głownie rozchodzi. Nawet jeśli skupić się na ciężkim życiu i akceptacji świata po pięciu latach spania, nie ma o czym za dużo mówić. To książka o friendzonie, nie o chorobie i medycynie.

Bardzo irytował mnie główny bohater. Biorąc pod uwagę całą powieść, jest to jedna z najbardziej egoistycznych postaci z jakimi miałam styczność. Liczyło się dla niego tylko tu i teraz. Travisowi wydawało się, że przez to, że dla niego pięć lat trwało jak dłuższa drzemka, to każdy, a zwłaszcza jego dawna dziewczyna, musi to zaakceptować. O nie mój kochany, świat tak nie działa. Może zaakceptowałbyś fakt, że inni musieli przeżyć pięć lat bez Ciebie, myśląc, że już nigdy nie wrócisz? Świat nie jest taki kolorowy. Dobra, można tłumaczyć fakt, że przez pięć lat wyrwanych z jego życia zatrzymał się w rozwoju na szesnastym roku życia, ale błagam, myślę, że taka osoba ma trochę rozumu w głowie, zwłaszcza jeśli przeszła teoretyczną tragiczną śmierć i chorobę.

„Podobno człowiek jest jedynym gatunkiem na tej planecie, którego osobniki mają świadomość nieuchronnie zbliżającego się końca. Po prostu dla niektórych z nas ten koniec nadchodzi znacznie wcześniej niż można by się spodziewać.”

I coś, co chyba denerwowało mnie najbardziej, czyli styl pisania... albo raczej tłumaczenia. Przed sięgnięciem po książkę odsłuchałam parę fragmentów w oryginale. Byłam naprawdę zachwycona swobodą i dotarciem do odbiorcy. A tutaj? Dialogi, które powinny być owiane jakimiś emocjami, wyglądały jak sucha recytacja Inwokacji przez najgorszego ucznia w klasie, który totalnie nie wie o czym mówi. I właśnie to było powodem, że nie umiałam odczuć emocji w żadnych momencie, a w efekcie miałam wrażenie, że oglądam kolejny odcinek trudnych spraw.

A jeśli przy trudnych sprawach jesteśmy, podczas czytania odnosiłam wrażenie, że większość rzeczy, które się dzieją pojawiają się tam po prostu znikąd, bez żadnego powodu ani sensu lub że autor po prostu nie wiedział co ma dalej napisać. Stąd nazwa dzisiejszego posta! Chwytliwy tytuł, tematyka, która ciekawi i mamy super pomysł i wypromowanie i sprzedaż książki. Czytałam mimo wszystko wiele pozytywnych recenzji i nie wiem czym to jest spowodowane i dlaczego ja nie dostrzegam plusów, które dostrzegli inni. Spodziewałam się dramatu lub czegoś co da mi ostro do myślenia, ale sama nawet nie wiem nad czym tu myśleć.

„Zdaje się, że wcale nie trzeba tak do końca umrzeć, żeby zostać uznanym za zmarłego.”

Sam fakt, książka ma jakiś swój klimacik, zwłaszcza, gdy podczas czytania słucha się piosenki na górze! Uważam, że jest to bardzo luźna książka w sam raz na jeden wieczór. Nie znalazłam w niej elementów zaskoczenia, praktycznie nie było w czym zaskakiwać. Wszystko potoczyło się jak najzwyklejsze życie wielu nastolatków. A przecież miał być fenomen w postaci przeszczepu ciała! Sama nie wiem, co o tym sądzić. Daję jednak tej książce ostatnią szansę, ale tym razem przeczytam ją w oryginale! Może będzie lepiej!

A wy czytaliście Chłopaka, który stracił głowę? Co o nim sądzicie? Dajcie znać w komentarzach!
Ja tymczasem zmykam, buziaki!

16 komentarzy:

  1. Kurczę, myślałam ze będzie to Książka Roku,a tutaj taka kocha :/ Szkoda,że okazała się przeciętniakiem, bo sam pomysł był naprawdę ciekawy i gdyby dobrze to rozegrać, to książka bylalaby jedyna w swoim rodzaju 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj prawda, ja również myślałam, że będzie to naprawdę niesamowita pozycja. Smutno mi, że zawiodłam się na niej

      Usuń
  2. Przyznam, że "Chłopak, który stracił głowę" zawsze mnie odstraszał. Fabuła, okładka i wszystko z nią związane wydawały się przereklamowane i totalnie nie dla mnie. Po twojej recenzji widzie, że się nie myliłam.

    Pozdrawiam!
    recenzje-zwyklej-czytelniczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pamiętam cały szał na tę książkę. Kurczę, mnie zachęcił tytuł i motyw przeszczepu głowy... ale jak widać faktycznie jest to odstraszające :(

      Usuń
  3. Czytałam dawno temu. Jedyne co pamiętam to absurd i dużo humoru Nie mogłam przestać się śmiać. W sumie spodziewałam się, że to opowieść o przyjaźni lub miłości. Nawet nie oczekiwałam, że ktoś mi wyjaśni tę chorobę, która wywołała obcięcie głowy. Chociaż ostatnie rozdziały rozbiły mnie swoim odrealnieniem. Tragedia!
    POCZYTAJ ZE MNĄ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie humoru tu w ogóle nie wyłapałam! Nie wiem, ja może jestem jakaś sztywna? ale dla mnie sam język był tak suchy, że nie mogłam poczuć dosłownie niczego :(
      Oj prawda z tymi ostatnimi rozdziałami!

      Usuń
  4. Lubię tę książkę :D
    Jest taka inna od tego co wtedy czytałam i urzekła mnie w sumie...od razu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurczę! Jak dla mnie to właśnie się niczym nie różniła od wielu młodzieżówek :( Ale tak jak mówię, dam jej drugą szansę!

      Usuń
  5. Hmmm... myślę, że ta książka mogłaby mi się spodobać, ale na pewno mniej niż sądziłam :) dzięki za szczerą recenzję, na pewno będę mieć pod uwagą twoje zdanie przy wyborze tej pozycji :) na razie zostawię ją sobie na potem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nuż widelec może Tobie spodoba się o wiele bardziej niż mi?
      Zawsze piszę szczerze, gdy ktoś ma się rozczarować wolę go przed tym uprzedzić

      Usuń
  6. Bardzo chciałam przeczytac tę pozycję gdy tylko pojawiła się w Polsce, ale później dzięki recenzjom takim jak Twoja dowiedziałam się, że nie jest to jednak pozycja dla mnie. ;))

    Biblioteka-wspomnien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również miałam na nią wielką ochotę, ale zrozumiałam, że było to bez sensu:(

      Usuń
  7. Pamiętam, że gdy wchodziła na polski rynek wydawniczy, miałam jej po dziurki w nosie od samych zapowiedzi, recenzji etc. Później dostałam ją w prezencie urodzinowym od przyjaciółki i chcąc czy też nie - przeczytałam tę lekturę. I w moich oczach nie wypadła najgorzej. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że chociaż Tobie się podobała :D

      Usuń
  8. Pamiętam, że kiedy tylko książka miała premierę to rozbudziła sobą ogromną sensację, prawdopodobnie przez swój unikalny tytuł. Osobiście planuję przeczytać tę pozycję, kiedy tylko pozwoli mi na to czas.
    Buziaki :**
    Wika z Książki według Wiktorii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, tytuł tutaj zrobił najwięcej, stąd właśnie ten chwyt marketingowy!!
      Mam nadzieję, że chociaż Tobie się spodoba <3

      Usuń