środa, 13 czerwca 2018

W sam raz dla letnich alergików „Ponad wszystko” Nicola Yoon


Cześć, robaczki!
Jak samopoczucie w ostatnie dni szkoły? No, ja mam nadzieję, że nie jesteście zmęczeni aż tak bardzo i dacie radę jeszcze trochę poczytać moich wypocin. Zresztą, co ja mówię, gdzie tu wypociny, ja sobie paplam, wiecie, tak po prostu. Ale do rzeczy, bo mamy sporo rzeczy do omówienia, zwłaszcza, że Ponad wszystko czytałam stosunkowo dość dawno temu, ale odczuwam wewnętrzną potrzebę podzielenia się z Wami opinią, chociaż (jak zwykle) mam wrażenie, że spóźniłam się nieco z lekturą, bo prawie cała blogosfera ma ją za sobą. Nie no, lepiej późno niż wcale, mam rację?



Założę się, że większość z Was ma jakąś alergię. Wiecie, o co chodzi... pyłki, trawki i tak dalej. Sama zmagam się z alergią na laktozę i wszelkiego rodzaju nabiał. Cóż, da się z tym żyć. Lecz dołóżcie do tego jeszcze alergię na drzewa, kwiaty, słońce, deszcz, chmury, na niewłaściwy składnik farby do ścian, alergię na składniki kosmetyków, wasze ulubione jedzenie, na świeże powietrze... generalnie, dołóżcie alergię... tak na cały świat. Przekichane, prawda? Więc możecie teraz z czystym sumieniem powiedzieć Maddy, że z całego serca jej współczujecie. Kurczę, dziewczyna całe osiemnaście lat swojego życia nie wychodziła z domu, całe swoje życie widziała tylko nudny obraz okolicy z okna. Pewnego dnia nuda zostaje zaburzona. Myślicie sobie, spadł jej przed domem meteoryt, widziała walkę na śmierć i życie człowieka z niedźwiedziem lub przylecieli kosmici, by zmieść wszystko z powierzchni ziemi. Nie, nie, niech Was wyobraźnia nie ponosi. Po prostu do domu obok wprowadził się Olly... A co dalej? Cóż, przeczytajcie sami!


„Olly:ok no dobrze to zostawiam oczy

Madeline: Jakiego koloru są twoje?
Olly: niebieskie
Madeline: Poproszę konkretniej.
Olly: jezu. dziewczyny. błękit oceanu
Madeline: Atlantyckiego czy Spokojnego?
Olly: atlantyckiego. a twoje jaki mają kolor?
Madelina: Czekoladowy brąz.
Olly: poproszę konkretniej
Madeline: Brąz gorzkiej czekolady zawierającej 75% masła kakaowego.
Olly: hehe. dobre.”


Co ja mam powiedzieć? Czytałam wiele opinii, dość negatywnych lub oklepanych, bo motyw z Ollym na pewno jest przewidywalny i chyba sami się tego domyślacie, ale jeśli mam być szczera... nie tyczy się to całej książki. Przyznam szczerze, zakończenie bardzo mnie zaskoczyło, a właściwie zaskoczył mnie spoiler, który usłyszałam przed skończeniem czytania. Tak czy siak, moje odczucia kierują się w stronę tych pozytywnych.

Bohaterowie? Tak szczerze, nie wyróżniają się niczym szczególnym... a jednak mają w sobie coś, co przyciąga uwagę. W pewnym momencie bardzo irytowała mnie ogromna podatność na wpływy Maddy, przynajmniej tylko z początku. Lekko naiwna i zbyt miła, ale tak jak mówię, tylko na początku. No i Olly, nie trudno zauważyć, że schemat przystojnego czarnowłosego chłopaczka lubi się powtarzać, ale wiecie co? Czasami lubię taki schemat, sami rozumiecie, jeśli ten nasz ideał jest wykreowany dobrze, to po co się czegoś tu czepiać?

„Nie chcę słońca, nie chcę, żeby moje serce się zagoiło. Bo jeśli tak się stanie, być może odczuję kiedyś pokusę, by znów z niego skorzystać.”

Pewnie większość z was już wie, że w książce jest mnóstwo grafiki, którą wykonał specjalnie mąż autorki. I właśnie o tym warto tutaj wspomnieć, bo te skromne strony czasami z paroma kreskami są tak zachwycające, że aż przyjemnie się na nie patrzy. Tak szczerze, czy jest to coś zachwycającego i niesamowicie rzucającego się w oczy i wyróżniającego? Nie, ale ja naprawdę doceniam dopracowanie rysunku w książkach, a w młodzieżówkach tej grafiki jest mimo wszystko malutko. 

„Czasami czytam ulubione książki od tyłu. Zaczynam od ostatniego rozdziału i przesuwam się ku początkowi. W ten sposób bohaterowie przechodzą od nadziei do rozpaczy, od samoświadomości do zwątpienia. W romansach pary zaczynają jako kochankowie, a kończą jako dwoje obcych sobie ludzi. Książki o dorastaniu stają się powieściami o utracie sensu w życiu. Ożywają ulubieni bohaterowie.”

To czego nie lubię w książkach, a przynajmniej trudno mi się do tego przyzwyczaić, to narracja w czasie teraźniejszym. Gubię się wtedy i wszystko jest dla mnie zbyt chaotyczne. Tutaj niestety jest takie zjawisko, ale wiadomo, nie to jest najważniejsze. Oczywiście wydawnictwo postarało się o brak literówek i pełną poprawność, jak i sama autorka i pani Olejnik, która tłumaczyła książkę zachowały klimat i swobodę w porozumieniu się bohaterów.

Ogółem... co mogę o tej książce powiedzieć... mimo tego że czytałam ją praktycznie pół roku temu, chciałam się nią z Wami podzielić. Bo jest pełna ciepła i radości i naprawdę, jak dla mnie, książka na lato idealna. Dziękuję z całego serduszka osóbce, która mi tę powieść podarowała, bo zapewniła mi ona rozrywkę w nudne lub nieznośne dni. W głębi duszy również wierzę, że jakimś cudem, ktoś z Was jej jeszcze nie przeczytał i że w jakiś sposób te osoby do tego zachęciłam.

„Jak się okazuje, przeszłości też nie można przewidzieć. Czas płynie w dwóch kierunkach - do przodu i do tyłu - a to, co dzieje się teraz, wpływa na oba.”

A, o piosenkę nie pytajcie, sama nie wiem, co wspólnego ma z tą książką... jakoś tak mi przypasowała. Polecam!

9 komentarzy:

  1. Oglądałam ekranizacje i bardzo mi się podobała. Mimo twojej pozytywnej opinii nie odczuwam potrzeby poznania wersji papierowej bo była to lekka historia na raz ;) podczas wizyty w księgarni obejrzę tylko te grafiki o których wspominałas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie filmu jeszcze nie obejrzałam, ale mam w planach! Polecam grafiki!

      Usuń
  2. Znam takie książki... nawet po długim czasie chce się o nich napisać :) ciekawa recenzja. W przyszłości postaram się przeczytać tę książkę a ekranizacji nie oglądałam ^^

    Pozdrawiam,
    Książkowa Przystań

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam z całego serduszka, może nie różni się zbyt od wielu młodzieżówek, ale jest taka pełna ciepła i radości <3

      Usuń
  3. Jedna z moich ulubionych książek. Najbardziej zniszczona. Przeczytana przez wiele osób, ale dalej moja. Chciałabym przeczytać ją jeszcze raz :D Super recenzja! Mnie też zdziwiło zakończenie
    POCZYTAJ ZE MNĄ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytaj ile wlezie! Im bardziej zniszczona książka, tym dłuższe ma życie <3

      Usuń
  4. Czytałam już 2 razy, a w te wakacje zapewne przeczytam 3 raz. To cudowna i ciepła książka! :)
    Zapraszam do mnie https://shiracoffeebook.blogspot.com/2018/06/dziewczyna-z-pociagu-paula-hawkins.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam już 2 razy, a w te wakacje zapewne przeczytam 3 raz. To cudowna i ciepła książka! :)
    Zapraszam do mnie https://shiracoffeebook.blogspot.com/2018/06/dziewczyna-z-pociagu-paula-hawkins.html?m=1

    OdpowiedzUsuń